Powrót na szutry - 38 Rajd Podlaski

Równo rok temu wjeżdżałem swoją „rajdową” Micrą na główną ulicę rodzinnego Białegostoku, gdzie usytuowana była meta mojego pierwszego poważnego rajdu - Rajdu Podlaskiego. W tym roku 18-stego i 19-stego maja rajd odbywał się już 38 raz, nie mogłem sobie więc darować i nie powtórzyć tej przygody.

Przygotowania i zapoznanie

To był już mój trzeci Super KJS, więc mniej więcej wiedziałem czego mogę się spodziewać. Z poprzedniego roku miałem przygotowane zawieszenie i opony szutrowe, więc dość spokojnie odliczałem dni do startu. W sobotę odbywało się zapoznanie z trasą, opisywaliśmy ją z pilotem objeżdżając odcinki - maksymalnie trzy razy każdy. Suma kilometrów odcinków specjalnych dla SKJS to 31,20. Dwie z trzech tras miały zgodę od PZM-otu, na wydłużenie (4km to standardowa maksymalna długość SKJS) i dzięki temu odcinek Straszewo miał 5,6km długości, a Niewodnica Nargilewska aż 6km! Mimo wydłużonych tras, opisy były dużo skromniejsze niż w przypadku krętych odcinków jakie zastaliśmy na 3 Rally Ireco Motorsport, w którym jechałem w kwietniu. Tutaj było dużo więcej prostych odcinków, które teoretycznie wydawały się bardzo szybkie.

Ceremonia startu w centrum miasta.

Razem z amatorami w SKJS na trasach startowali kierowcy z licencją w rajdzie okręgowym, mieli oni do przejechania o dwa odcinki więcej, w sumie 46,00 km.

Pętla 1 i 2

Poważny rajd zaczął się dla mnie zaraz po godzinie 7:00 w niedzielę, rajdówką z Białegostoku musieliśmy dojechać pod granicę z Białorusią, gdzie znajdował się serwis i pierwsze odcinki. Dojechaliśmy na miejsce przed 9:00, zamontowaliśmy opony szutrowe i cierpliwie czekaliśmy na start. Jako najsłabsze auto w całej stawce, ruszałem na samym końcu. Zaczęło się od OS Straszewo, z fajną hopą na przejeździe kolejowym umiejscowioną zaraz za startem - z poprzedniego roku pamiętałem to miejsce, wiedziałem, że mogę na niej wcisnąć gaz i wyskoczyć zdecydowanie..

W tym roku noga z gazu nie schodziła w tym miejscu.

Po przejechaniu może 2 km poczułem, że auto nie prowadzi się stabilnie, strasznie „tańczyło” nawet na prostej drodze. Wydawało mi się, że coś nie tak z przodem auta, po odcinku sprawdziłem przednie opony i spojrzałem na zawieszenie, wygadało ok. Podjechaliśmy na kolejny odcinek, w kolejce za nami ustawiło się auto serwisowe zamykające trasę, w którym kierowca zauważył, że mamy „kapcia” w prawym tylnim kole. Dramat i rajdowa lekcja życia, bo nie miałem zapasowej opony szutrowej, szybko z pilotem zmieniliśmy oponę na typową zimówkę, z mniejszym bieżnikiem. Lekko spoceni gimnastyką wystartowaliśmy do odcinka Zubry, Micra prowadziła się zauważalnie lepiej, jednak już nie tak pewnie jak na 4-ech szutrówkach.

110% skupienia.

Na serwisie sprawdziliśmy oponę, okazała się pęknięta, wyglądało jakby od jakiegoś ostrego kamienia. Nie dało się nic zrobić, musiałem jechać na tym co miałem. Druga pętla poszła przyzwoicie, ale zdarzały się błędy jak np. zblokowany ręczny na starcie.

Pętla 3

Ostatnie dwa odcinki to długie, szybkie sześciokilometrowe przejazdy już pod Białymstokiem, dojazd na miejsce zajął nam niemal godzinę. Czekając na start piątego przejazdu, który się opóźniał (koło godziny 17:00), zaczynałem już powoli odczuwać zmęczenie. Oczywiście ospałość minęła, kiedy usłyszałem gwizdek sędziego punktu, który oznaczał start mojego stopera. W Niewodnicy jechało mi się dobrze, w partiach gdzie droga była utwardzona (bez wielkich kolein) potrafiłem fajnie ustawić auto w zakręcie hamując lewą nogą i po prostu czułem ten „flow”.

Różnica pomiędzy oponami była dość znaczna

Meta

38 Rajd Podlaski był dla mnie i samochodu bardzo wymagający, jako ostatnia załoga zawsze jechaliśmy po najbardziej rozkopanym szutrze, co dla malutkiego auta nie było łatwe. Do tego brak odpowiedniej opony zapasowej powodował niemal ciągłą walką o utrzymanie samochodu w drodze. Wynik nie był zaskoczeniem, niestety byliśmy jedną załogą w klasie K1, udało się wrócić do domu z drobnym pucharem, ale traktuję to jako pamiątkę, a nie trofeum. Mój plan na walkę z autami z K2 trochę nie wyszedł, w klasyfikacji generalnej udało się wyprzedzić tylko jedno auto z wyższej klasy. Gratuluję wszystkim uczestnikom i dziękuję organizatorowi Automobilklubowi Podlaskiemu.

Miły akcent na zakończenie rajdu, pierwsze miejsce klasie K1 SKJS.

Standardowo na deser on board jednego (czwartego) odcinka, pod koniec widać jak było ciężko auto utrzymać na prostej drodze:



Zdjęcia z odcinków: Paweł Polecki Fotografia, zdjęcie główne Grzegorz Chuczun.


Przeczytaj jeszcze: