Relacja z finału Porsche Supercup 2017

Startowałem w niedzielę wieczorem Porsche 911 GT3 CUP 2017 w dwóch wyścigach finałowej rundy ligi która nazywa się „DEVIL-CARS PORSCHE SUPERCUP Polska 2017” organizowanym przez serwis simrace.pl.

Odliczanie przed startem.

Ten wyścig to kilka nowości dla mnie:

  • komputer
  • gra - Asseto Corsa
  • komunikacja ze startującymi - teamspek
  • tor
  • długość wyścigu

Kilku dni temu dotarł do mnie mój nowy komputer i od razu zabrałem się za testy kupionej już dużo wcześniej gry Asseto Corsa. Jak spędzę z nią dłuższą chwile na pewno opiszę swoje spostrzeżenia tak jak to miało miejsce przy iRacing.

Do tej pory to najdłuższe zmagania online w jakich brałem udział, tor był niezwykle wymagający, a czołówka startujących zawodników to prawdziwi „kosmici” wyścigowi. Również pierwszy raz miałem styczność z komunikacją głoswoją przez Teamspek z pozostałymi zawodnikami.

Aby wystartować należało wcześniej przejechać okrążenie prekwalifikacje na dedykowanym do tego serwerze, chętni mieli na to aż dwa tygodnie czasu (okres między kolejnymi rundami). Na typ etapie liczyło się uzyskanie jak najlepszego czasu pojedynczego okrążenia. Według regulaminu do startu wymagane było uzyskanie wyniku nie gorszego o 7% od lidera. Ja przejechałem swoje okrążenie na tym etapie w czasie ~1:42 a lider tabeli ~1:38, czyli miałem ponad 3 sekundy starty.

Widok na kokpit mojego Porsche.

Zawody odbywały się zamkniętym już w rzeczywistości na torze, który nazywa się Riverside International Raceway. Ma długość 5 271 metrów, zlokalizowany jest w Stanach Zjednoczonych (Kalifornia) i używany był w latach 1957 - 1989. Niestety w 1992 został zamieniony na centrum handlowe przez developera Fritz Duda który kupił tą nieruchomość już w 1983 roku.

Sam tor ma 9 zakrętów, długie odcinki proste i jest nierówny jak nasze rodzime drogi. Największym utrudnieniem dla mnie były zakręty które miały różne wysokości pomiędzy początkiem i końcem, ciężko było trafić odpowiednio w apex.

Skupienie przed startem ;)

Wczorajsza runda podzielona była na dwa wyścigi po 14 i 26 okrążeń. Każdy ze startów poprzedzony był 10 minutowymi kwalifikacjami w których również należało uzyskać najlepszy czas okrążenia aby zająć wysokie miejsce na starcie. W kwalifikacjach do pierwszego wyścigu nie udało mi się poprawić swoje najlepszego okrążenie, nie mogłem zejść poniżej 1:42, co dało mi miejsce w końcówce stawki, a dokładniej 18 miejsce na 20 zawodników.

Nitka toru Riverside w pełnej krasie.

Ponieważ to mój pierwszy wyścig, to była dla mnie jedna wielka niewiadoma. Ale kiedy zapaliło się zielone światło ruszyłem zdecydowanie, dzięki zawirowaniom i starciom w środku stawiki udało mi się na drugim okrążeniu dobić do 11 pozycji. Na ostatnim zakręcie trzeciego okrążenia jeden z zawodników przede mną stracił panowanie nad autem i stanął w poprzek toru, nie udało mi się czysto go ominąć i spadłem aż na 19 pozycję. Na kolejnym okrążeniu, chyba jeszcze emocje z tego zdarzenia mi nie opadły i znowu popełniłem błąd, spadłem na ostatnią lokatę. Dalej postanowiłem jechać już do końca tylko czysto i trochę zachowawczo, konkurenci z końca stawi popełniali trochę błędów co zaowocowało odrabianiem strat. Na przedostatnim okrążeniu jeszcze zaatakowałem zawodnika z 17 miejsca i dojechałem do mety na 16stej pozycji.

Ostatni, najszybszy na torze zakręt rundy i meta.

Kolejny dłuższy wyścig poprzedzony był tak jak wcześniej 10 minutowymi kwalifikacjami i walką o pole position. Konkurencja z czołówki, tak się wjeździła w tor, że najlepsi zdobywali czasy zbliżone do ~1:38, ja uzyskałem czas 1:41 który dał mi jak poprzednio 18ste miejsce na starcie.

Zapaliło się zielone i mimo, że byłem zadowolony z samej procedury startu bo udało mi się przecisnąć o 2-3 miejsca do przodu, to po chwili w tłumie zostałem uderzony i wypadłem z toru. Wróciłem na swoją pozycję ze startu, na czwartym kółku ndażyła się okazja i wyprzedziłem dwóch zawodników lądując na #16. Wyścig po ósmym okrążeniu zaczął się dłużyć, do kolejnego zawodnika brakowało mi aż 10 sekund, co znaczyło, że praktycznie nie uda mi się go dogonić. Okupywałem tak grzecznie swoje położenie, na 23 okrążeniu jeden gracz rozłączył się z serwerem, przez co wskoczyłem na 15 pozycję i dojechałem tak do końca.

Podsumowując, bardzo mi się podobało. Nie brylowałem w czołówce ale udało się dojechać w całości i nie na końcu - jak na pierwszy taki start uważam to za sukces. Widzę jaką jeszcze drogę długą mam do pokonania aby nadrobić i ścigać się najlepszymi. Na pewno jeszcze wystartuje w kolejnych takich wydarzeniach.

Należą się też brawa Panom z serwisu simrace.pl, organizacja była bardzo dobra, w wątku na forum opisane były wszystkie niezbędne dodatki, tak, że nawet taki początkujący gracz jak ja mógł sobie poradzić. Wielkim plusem była też nagroda za walkę w całej lidze, dla całej pierwszej trójki firma Devil-Cars ufundowała przejazd jako kierowca wybranym samochodem ze swojej floty, czyli na przykład Lamborghini Huracan, Ferrari F430 lub bolidem jakim jest Radical SR3 RS.

Całą, ponad dwu godzinną relację możecie zoabczyć na filmie poniżej:


Przeczytaj jeszcze: