Podsumowanie 74 Rajdu Polski - film i moja relacja

Minął równo tydzień od pochmurnej niedzieli w którą zakończył się widowiskowy i dramatyczny 74 Rajd Polski. To był trzeci rok z rzędu kiedy weekend na przełomie czerwca i lipca spędzałem na naszych wspaniałych Mazurach, podziwiając najszybszych kierowców rajdowych na świecie. Samochody WRC przyciągają wielu kibiców, a Polska runda słynie z malowniczych, bardzo szybkich i widowiskowych odcinków.

Zoabcz film z najciekawszych momentów jakie nagrałem.

Dola kibica

Jak wygląda rajd z perspektywy kibica?

W piątek budzimy się chwile po szalonej godzinie 2:00 nad ranem, raptem niecałe 5 godzin snu. Z Warszawy wyjechaliśmy przed trzecią, a pierwszy odcinek rajdu „Chmielewo” tego dnia ruszał o godzinie 7:15. Prognoza pogody na weekend nie była zbyt wspaniałomyślna, cały czas miało padać, mimo wszystko byłem pełny nadziei na słoneczny dzień ponieważ droga mijała przyjemnie i nie padało.

7 rano i pada a kibiców całe tłumy

Po dojechaniu na miejsce jednak nadzieja opadła, pojawił się deszcz. Do startu jeszcze 45 minut a parking na polu nieźle juz zatłoczony, nie spodziewałem się tylu kibiców w piątkowy poranek. Nasza wysłużona, nadszarpnięta już zębem czasu „rajdowa” Toyota Yaris z niewielkim wysiłkiem podjechała na lekko pagórkowaty mokry, trawiasty parking.

Każdy chciał zrobić dobre zdjęcie.

Deszcz nie ustawał, a na punkt widokowy trzeba było przespacerować nie do końca wiadomą ilość czasu, w sumie wyszło około 25 minut. Jak ktoś się pokusił na bilet VIP mógł podjechać dalej i mniej radować się „spacerem” w deszczu. Dotarliśmy na miejsce, a pierwsze auto miało ruszyć za około 20 minut, zaczęła się największy dylemat kibica - znajdź wolne wolne miejsce z którego będzie widać jak najwięcej te wspaniałe maszyny. Oczywiście najbardziej zagorzali kibice byli tam dużo wcześnie więc nie jest łatwo, udało nam się wypatrzeć kawałek wolnej przestrzeni na jedną osobę przy siatce.

Jako zerówka przecierała nam trasę babcia za sterami Krzyśka Hołowczyca i Maćka Wisławskiego.

Ruszyły zerówki, czyli auta przecierające trasę przed zawodnikami, kibice (w tym my) zaczynają wyciągać urządzenia cyfrowe które pozwolą im zapisać te dwie sekundy przejazdu rajdówki które jesteśmy w stanie zobaczyć. Z boku musi wyglądać to zabawnie - w deszczu, o 7 rano stoi sobie w lesie kilkaset (a może i więcej) osób, praktycznie każdy z telefonem lub aparatem w ręku i czeka nie wiadomo na co. Co dwie minuty słychać ryk „wurca”, wszyscy ustawiają się na te kilka sekund jakby na baczność aby złapać najlepszy kadr.

Całą długość trasy odcinka obstawiają Panowie i Panie w pomarańczowych kamizelkach, tak zwani „Safety” którzy pilnują porządku na trasie i tego żeby kibice stali w bezpiecznych miejscach. W tym roku temat bezpieczeństwa był bardzo drażliwy, z jednej strony kibice nie byli za bardzo posłuszni i szukali miejsc które niekoniecznie były bezpieczne dla nich - wiadomo, że każdy chce mieć z rajdu jak najlepszą pamiątkę. Z drugiej strony moim zdaniem wszystko mogło być odrobinę lepiej przygotowane, w newralgicznych puntach mogło stać więcej ludzi z pilnujących bezpieczeństwa.

Do tego niektóre osoby pilnujące porządku nie zawsze wyglądały na takie które zdają sobie sprawę z tego jak funkcjonuje rajd.

Tak po przejechaniu 13 aut WRC, zazwyczaj większość kibiców zaczyna się zbierać na kolejny odcinek, niektórzy Ci bardziej wytrwali obserwują auta WRC2 i WRC3 z własnej woli, kilku kibiców po prostu po wypiciu kilku piw nie było w stanie zejść z odcinka.

Ogier na mecie odcinka opowiada jak mu się jechało.

Podsumowując los kibica nie jest łatwy, aby obejrzeć przejazd kilkunastu samochodów trzeba sobie poradzić z pogodą, z dojazdem na odcinek, z parkingiem, z dojściem na punkt obserwacyjny, ze znalezieniem idealnego miejsca do podziwiania, z wyjechaniem z odcinka. A to wszystko po to by obejrzeć w ciągu kilkudziesięciu minut, pędzące obok nas kosmicznych kierowców w ich rakietach. I tak 3 do 4 razy w ciągu dnia.

Mimo wszystko warto!

Yaris tak pędził, że aż ciężko było złapać ostrość.

Przebieg rundy

Rajd miał kilku faworytów: Ott Tanak, Thierry Neuville, Jari-Matti Latvala, każdy z innej „fabryki”, Ford z M-Sportu, Hyundai z Hyundai Motorsport i Toyota z Toyota Gazoo Racing WRT. Z aut WRC pozostał nam jeszcze Citroen Total Abu Dhabi WRT, jednak na kierowcy „cytryny” nie walczyli o czołowe pozycje, Andreas Mikkelsen w piątek borykał się z problemami co wykluczyło go z walki o wysokie lokaty. Wszyscy kierowcy narzekali na trudne warunki panujące na odcinkach, „błoto”, „ślisko”, „zdradliwie”, „ciężko”, „trudno” to chyba najcześciej pojawiające się słowa wypowiadane przez kierowców po przejechaniu odcinków jakie mogliśmy usłyszeć w radiu rajdowym. Jednak ta wyżej wymieniona trójka od początku jechała bardzo równym tępem, praktycznie co odcinek mieliśmy zmianę na pozycji lidera rajdu. Piątek należał do Neuvilla, ale Tanak i Latvala mieli do niego odpowiednio tylko 1.3 oraz 6.6 sekundy straty.

Na zakrętach auta potrafiły przesypać piach na kilka dobrych metrów.

Drugi dzień przywitał nas bez deszczu, warunki na trasie poprawiły się, drogi zaczęły wysychać i nabierałem nadziei na taki prawdziwy Rajd Polski na którym auta rozpędzają się do 200km/h i zostawiają za sobą tumany kurzu które opadają powoli. Jednak zabrakło jeszcze trochę słońca żeby tego doświadczyć. Pierwsza pętla to dalej dominacja tych samych panów, między pierwszym a trzecim różnica wynosiła 9 sekund, czwarty Hayden Paddon tracił do lidera prawie 43 sekundy. Niestety w połowie drugiego dnia ta Toyota Yaris Latvali miała awarię i wyeliminowała fińskiego kierowcę z dalszej jazdy i walki o pierwsze miejsce. Pozostali też mieli drobne problemy, Tanak zgubił spoiler, Neuville przebił oponę ale udało im się dowieść do końca dnia wypracowaną przewagę.

Latvala tłumaczył mechanikom swoją usterkę przed serwisem. Ale udało się go namówić na zdjęcie.

Niedziela to tylko 4 odcinki specjalne, pogoda jednak wrócił do tej z piątku, padało całą noc i poranek. Pierwszy odcinek zdemolował wręcz Ott, prawie wszyscy kierowcy przejeżdżali tą partię w czasie około 6 minut i 30 sekund, Estończyk zrobił to w 6:10 i wrócił na pierwszą pozycję w całym rajdzie. Wiadomo było, że idzie pełnym ogniem. Dojeżdżając na fiałowy odcinek specjalny pod metę rajdu usłyszeliśmy, że Tanak wypadł z drogi na drugim odcinku, dojechał do mety ale nie wiadomo czy pojedzie dalej. Auto było podobno bardzo uszkodzone, kilka minut później dowiedzieliśmy się, że to koniec rajdu dla niego. Dramat, cała rywalizacja straciła trochę na znaczeniu bo praktycznie wiadomo kto zostanie zwycięzcą. Niektórzy estońscy kibice nie czekali już nawet na zakończenie rajdu i zjeżdżali do domu, natomiast na odcinku finałowym nagle o wiele wyraźniej pojawiły się belgijskie flagi.

Końcówka rajdu już bez większych zaskoczeń, aż chce się powiedzieć „kto nie ryzykuje, ten pije szampana”. Ostateczne podium rajdu to:

  1. Thierry Neuville
  2. Hayden Paddon
  3. Sebastien Ogier

Jak najbardziej pierwsze miejsce należy się Neuvillowi który jechał z profesorką skutecznością, trzymał równe tępo. Ale kibice w tym trochę ja kochają szaleńców taki jak Tanak, który nie wie chyba jak zdjąć nogę z gazu. Zadowolony jestem z wyniku Toyoty ponieważ jak na pierwszy rok startu Yarisa to trzeba powiedzieć, że są przygotowani bardzo dobrze a przede wszystkim konkurencyjni. Brawo!

Deszcz zwycięstwa na mecie 74 Raju Polski!

Bezpieczeństwo

W trakcie tygodnia pojawiło się wiele artykułów w polskiej i zagranicznej prasie (internetowej) mówiących o tym jak to 74 Rajd Polski był słabo zabezpieczony. Kibice stali w nie właściwych miejscach, na zewnętrznych zakrętów, blisko hop itd. Chciałbym się krótko do tego odnieść, poprzednie zdanie to oczywiście prawda. Ale należy mieć świadomość, że wydarzenie to cieszy się niezwykle wielką popularnością i ciężko jest opanować takie tłumy.

Punkty w których były hopy przyciągały największe tłumy kibiców.

Jednak z drugiej strony to nie jest pierwszy rajd WRC a już któryś z kolei który jest organizowany w Polskce. Nie wszystkie służby porządkowe nie wyglądały jakby wiedziały o co chodzi w rajdach, a momentami po prostu było ich za mało. W przyszłości organizatorzy powinni pomyśleć aby przy najbardziej atrakcyjnych miejscach zwiększyć liczbę obsługi, może nawet wynająć groźniej wyglądających ochroniarzy którzy zdecydowanie poradzą sobie z niesubordynowanymi kibicami. Jednak przede wszyskim sami jako kibice starajmy się pilnować i nawoływać innych do tego aby stawać w bezpiecznych miejscach.

Liczę, że uda się abyśmy mogli zobaczyć najszybsze samochody rajdowe w Polsce za rok!

Dani Sordo w Hyundaiu. No to hop! Błoto przykrywało prawie całe oklejenie rajdówek. Czterokrotny rajdowy mistrz świata Sébastien Ogier w swoim Fordzie. W rajdzie startował też Rajdowy Mistrz Polski 2014 - Wojtek Chuchała Niemal przez cały weekend słońce chowało się za chmurami.

Przeczytaj jeszcze: