Asfaltowy Puchar Toru Słomczyn II runda - moja relacja

Nie jeździłem w żadnych zawodach od lutego i trochę przerdzewieliśmy z moja Mirka (Nissam Micra). W poprzednią sobotę zacząłem przygotowania do wydarzenia jakim jest Asfaltowy Puchar Toru - II runda. Przygotowań „było co nie lada” - wyciągałem Mirkę z garażu, umyłem, zatankowałem i zmieniłem też opony na letnie, to wszystko.

A o to i mój wspaniały bolid - Mirka.

W sobotę pobudka o 6:30, zapakowałem podstawowe gadżety na zawody - kanapki, kamerę, rękawiczki i wyruszyłem w stronę Krakowa. Na około 40 km trasy S7 od Warszawy w skręciłem w lewo i za chwilę byłem na miejscu, czyli na wspaniałym nowym obiekcie jakim jest Autodrom Słomczyn.

Pogoda dopisywała cały dzień.

Nie jestem tu juz pierwszy raz, w kwietniu ogadałem tu inaugurację sezonu Rdllycorss 2017. Nie byłem nawet drugi raz, bo ponad dwa lata temu przed remontem toru byłem na dniu otwartym, jeździłem wtedy swoim Mitsubishi którym poruszałem się na codzień. Tor wtedy nie wyglądał tak dobrze jak teraz, między kawałkami asfaltu były odcinki szutrowe - tak było do 2015 roku, 16 września 2016 r, odbyło się oficjalne ponowne otwarcie toru po przebudowie.

Część parku maszyn.

Asfaltowy Puchar Toru

Zawody zaczynają się od odebrania niezbędnych numerów startowych i oklejeń samochodu w biurze zawodów. Następnie każde auto musi przejść przez badania kontrolne, sprawdzane są między innymi mocowania pasów, ważność gaśnicy i wszystko inne co może zagrażać naszemu bezpieczeństwu. Zgodnie z planem auta powinny być po badaniach do 9:00, w praktyce zawsze to się przedłuża. Następnie wszyscy zawodnicy spotykają się na krótkiej odprawie, zazwyczaj na takich wydarzeniach organizator przypomina o zasadach jazdy, sprawach organizacyjnych a na koniec odpowiada na pytania „publiczności”. Na koniec wszyscy zawodnicy mogą przejechać w kolumnie przez odcinek, tak aby zapoznać się dokładniej z trasą.

Niektórzy między próbami wymieniali opony.

W sobotę start odbywał się w kolejności przyznanych numerów, a auta były wypuszczane do startu w odstępach 30 sekund. Ten czas wystarczał spokojnie aby każdy zawodnik mógł przejechać przez nitkę trasy nie przeszkadzając innym startującym. Każdy miał do przejechania 6 prób o długości 1,5 km i oczywiście liczył się jak najlepszy czas, moim najlepszym był czas w okolicy 1:19, a zawodnicy z czołówki mojej klasy osiągali jak dla mnie oszalimiające wyniki lekko ponad 1:14, co przy takim niedługim torze jest to kolosalną różnicą.

BMW M3 czy Fordem Focus RS? nie wiem czym bym chciał pojechać

W sumie w imprezie brało udział ponad 80 zawodników, aut troszkę mniej ponieważ istnieje możliwość startu jednym samochodem przez dwie osoby. Klasyfikacja odbywała się z podziałem na klasy w zależności od pojemności silnika samochodu, w sumie oficjalnie było 6 klas:

  • K1 - do 1150ccm
  • K2 - od 1150ccm do 1400ccm
  • K3 - od 1400ccm do 1600ccm
  • K4 - od 1600ccm do 2000ccm
  • K5 - powyżej 2000ccm, z wyjątkiem samochodów z klasy Impreza & Evo
  • Impreza & Evo - samochody Subaru Impreza, Legacy oraz Forester, oraz Mitsubishi Lancer Evo z silnikami doładowanymi
  • Gość - zawodnicy posiadający licencje sportu samochodowego

Mój start

Nie był zachwycający - teraz będzie typowe zwalanie winy na wszystko, więc możesz pominąć ten akapit. Jak chcesz obejrzeć onboard to zapraszam do filmu poniżej.

Jechałem niby bez konkretnych oczekiwań, chciałem poznać trasę i sprawdzić jak się jeździ po torze. To był mój pierwszy start w zawodach autem na typowo asfaltowym/wyścigowym torze. Jak zawsze podświadomie liczyłem na lepszy wynik i, że uda się przyjechać do domu z medalem. Kiedy przeszedłem się rano po parku maszyn trochę się zaskoczyłem. Auta były na prawdę konkretnie przygotowane, nawet w mojej klasie niektóre miały opony typu slick.

Slick na Hondzie Civic.

W głowie miałem już ułożoną trasę przejazdu ale jak teraz myślę nad tym to nie była najszybsza. Nie byłem pewien na jakim biegu przejechać niektóre zakręty (pół roku temu wymieniłem skrzynię na dłuższą z której nie jestem zadowolony). Nie trzymałem zawsze „gazu w podłodze” ponieważ komputer sterujący nie robi tak zwanej „odcinki” jeśli obroty są za wysokie, a nie chciałem zniszczyć silnika. Do tego wszystkiego wydawało mi się, że auto na zakrętach pływa. Na trzecim przejeździe miałem przygodę gdzie auto pojechało prosto mimo skręconej kierownicy - za szybko wjechałem w zakręt, cofałem i uderzyłem słupek co zaowocowało czasem o 7 sekund gorszym.

Fotograf był bezlitosny, oczywiście złapał moją przygodę jak wyleciałem z toru. Fot. Igor Kohutnicki

Podsumowując start - było super, w klasie zająłem 7 miejsce na 12 zawodników. Jestem zadowolony, że wziąłem udział, sporo się dowiedziałem o swoim aucie i jak dużo jeszcze nauki przede mną. Po raz kolejny oddaje pokłony kierowcom którzy słabszymi autami od mojego osiągają lepsze wyniki.

Atmosfera

Na całych zawodach panowała fajna piknikowa, niektórzy przyjechali z całymi rodzinami i znajomymi, niektórzy rozstawiali leżaki i rozpalali grille. Wszyscy są pomocni - musiałem przekręcić w fotelu śruby i nie było problemu żeby pożyczyć od kolegi obok potrzebny klucz. Złoże się też, że gdyby ktoś miał pytania do starych wyjadaczy o aspekty jazdy lub trasy na torze to spokojnie mógłby liczyć na podpowiedź.

Ostatni zakręt na metę był zdradliwy, jeden zawodnik niestety za szybko skończył zawody.

W parku maszyn można było podejrzeć nietuzinkowe samochody, projekty rajdowe/wyścigowe lub drogowe ale mocno sportowe auta.

Ten Nissan też tu tylko niestety stał. A tu kultowe już BMW 8 - nie brało udział w zawodach.

Jeśli się zastanawiasz czy warto wybrać się na takie zawody lub podobne to jak najbardziej polecam. Tylko musisz obserwować ogłoszenia kiedy pojawia się zapisy, bo na wydarzenia tego typu lista może zapełnić się w jeden dzień.

Zawsze chciałem mieć takiego dziadka.

Przeczytaj jeszcze: